Piłkarze Gryfa Tczew po zaciętym meczu przegrali 2:3 barażowy finał, którego stawką był awans do czwartej ligi. Zwycięski zespół gospodarzy – Sokół Bożepole Wielkie – w końcowych minutach, grając w osłabieniu, uratował wcześniej wypracowaną przewagę.
Zespół Gryfa Tczew jest fenomenem ze względu na średnią wieku. Trzon drużyny stanowią osiemnastolatkowie, poza tym jest kilku zawodników niewiele starszych i rok młodszych. Klub KP Gryf powstał z myślą o najzdolniejszych juniorach z Tczewa, którzy nie mieli możliwości kontynuacji gry w swoim mieście. Zespół istnieje 4 lata – niemal rok w rok awansował na wyższe szczeble rozgrywek i zaskarbił sobie w naszym mieście rzeszę kibiców.
W minioną sobotę do Bożegopola Wielkiego na finał barażów o czwartą ligę (wojawódzką) przyjechała grupa ponad 100-osobowa kibiców z Tczewa, w tym prezydent miasta Łukasz Brządkowski. Gospodarzy wspierała także liczna rzesza fanów i niestety nie wszyscy zmieścili się na kameralnym obiekcie. Tczewscy kibice obserwowali mecz ze stadionowej klatki i zza ogrodzenia boiska.
Mecz zaczął się udanie dla gospodarzy. Już w 7 minucie po akcji na lewym skrzydle Łukasza Murakowskiego doświadczony Damian Kugiel opanował piłkę w polu karnym i strzelił gola dającego Sokołowi prowadzenie. Na boisku było intensywnie, dużo walki, a przy tym ostrej gry i przerw spowodowanych faulami.
Gospodarze w pierwszej fazie spotkania grali lepiej od tczewian, jednak już końcowy kwadrans meczu to wyrównana gra i szansami bramkowymi z obu stron. W bramce Gryfa kilka razy udanie interweniował Igor Błaszkowski. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0.
W drugiej połowie znów Gryf stracił gola kilka minut po wznowieniu gry. Tym razem obrońcom zabrakło koncentracji po wyrzucie z autu. Piłka w polu karnym trafiła do Huberta Klamrowskiego, który podwyższył na 2:0. Strzelec gola w 63 minucie osłabił swój zespół po tym jak ujrzał czerwoną kartkę w konsekwencji drugiej żółtej. Gryf z minuty na minutę grał coraz odważniej. Gra zrobiła się otwarta. Emocje rosły.
W 85 minucie tczewski sektor kibiców eksplodował. Gola kontaktowego zdobył Maciej Sablewski, który skorzystał z prezentu od obrońcy gospodarzy, pomógł też rykoszet. Radość trwała krótko. Tuż po wznowieniu gry po długim zagraniu przez obrońcę Sokoła przed pole karne Gryfa piłki nie opanował tczewski bramkarz Błaszkowski, z czego skorzystał Igor Wiczkowski. Sokół prowadził znów różnicą dwóch bramek 3:1, a czasu zostało bardzo mało.
Mimo to tczewianie walczyli do końca. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry po podaniu Mateusza Jakubiaka z bliska do siatki skierował piłkę Kacper Łosiak i znów pojawiła się w tczewskich kibicach nadzieja na remis i rzuty karne. Gospodarze jednak obronili przewagę. Wygrali 3:2 i awansowali do wojewódzkiej IV ligi. Gryf, beniaminek pomorskiej okręgówki, najmłodszy zespół seniorskich rozgrywek, przeszedł długa drogę, zeby znaleźć się w finale baraży. Ostatecznie po niesamowitej walce na samej mecie przegrali. Po meczu rozmawialiśmy z duetem trenerskim prowadzącym tczewski zespół – Grzegorzem Klareckim i Ireneuszem Cymanowskim.