Już kilka lat temu władze Tczewa podjęły decyzję o likwidacji stadionu miejskiego na Bałdowskiej. Celu nie zrealizowano, bo na zmianę w planie zagospodarowania przestrzennego na tym terenie nie zgodził się wojewódzki konserwator zabytków. Likwidacji stadionu i sprzedaży nieruchomości przeciwne jest środowisko sportowe, jak również mieszkańcy naszego miasta. Co na to prezydent Mirosław Pobłocki?
Decyzja o sprzedaży nieruchomości, na których obecnie znajduje stadion miejski im. Alfonsa Guzińskiego przy ul. Bałdowskiej zapadła praktycznie osiem lat temu. Władze miasta nie zrealizowały jednak swojego celu, a spór trwa do dziś. Działek nie uda się atrakcyjnie sprzedać, jeśli nie zmieni się planu zagospodarowania przestrzennego. Władze Tczewa chciały dołączyć w planie funkcję mieszkaniowo-usługową, co negatywnie zaopiniował wojewódzki konserwator zabytków. Dodajmy, że stadion służy mieszkańcom od lat trzydziestych XX wieku.
„Obszar o zabytkowym charakterze nie może zostać przystosowany do każdej nowej funkcji lecz tylko takiej, która „wpisze się” w jego historyczną strukturę. Projektanci osiedli powstających w okresie międzywojennym wyposażali je w taki sposób, aby zapewnić przyszłym mieszkańcom zdrowie i rozwój fizyczny. (…) Pozostawienie terenu boiska jako obszaru niezabudowanego należy uznać za priorytetowe”
Tak uzasadniał swoją negatywną opinię konserwator. Z nią nie zgadza się prezydent Tczewa. Walczy z konserwatorem formalnie, obecnie przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. W programie Pytania do Prezydenta nie poruszaliśmy sprawy procesu sądowego, ale zapytaliśmy o samą decyzję dotyczącą likwidacji stadionu.
Trzeba się zgodzić z tym, że infrastruktura sportowa przy szkołach poprawiła się. Jednak kwestia zapotrzebowania na obiekt dla biegaczy, amatorów konkurencji rzutowych, jak również szkółek piłki nożnej, których jest w Tczewie aż pięć zobowiązuje do innego spojrzenia na temat likwidacji stadionu przy ulicy Bałdowskiej.
Wydaje się, że praktyczniejsze i tańsze rozwiązanie, z którym zgadza się środowisko sportowe, to zachowanie kameralnego, ale dobrze wyposażonego obiektu, a nie budowa nowego stadionu z trybuną, szeroką bieżnią z atestami i bogatym zapleczem socjalnym. tym bardziej, że w wieloletnim planie inwestycyjnym nie ma takiego zadania.
Prezydent myśli i czuje po gospodarsku. Według niego i zapewne zasad urbanistycznych położenie stadionu w tym miejscu miasta jest niewłaściwe, a po sprzedaży tej nieruchomości do budżetu miasta wpłynęłyby niemałe pieniądze. Chyba nie czuje jednak oporu społecznego. Ten pomysł ma tylko wrogów. Konserwator zabytków zwracając uwagę na kontekst historyczny tego obiektu ma swoje racje, sentyment jakim darzą stadion im. Alfonsa Guzińskiego tczewianie jest ogromny. Jeszcze ważniejszy jest argument samych sportowców. Teraz jest wielka moda na sport – klubów, szkółek, stowarzyszeń, grup sportowych jest więcej niż kiedykolwiek i potrzeby mają ogromne. Mimo, że w Tczewie jest niezła infrastruktura, to pozbywanie się obiektu sportowego wbrew mieszkańcom miasta jest bardzo kontrowersyjne.