7 listopada w świetlicy na Górkach odbędzie się spotkanie mieszkańców z przedstawicielami Centralnego Portu Komunikacyjnego. Temat jest dla Tczewa i gminy Tczew bardzo ważny, ponieważ jeden z proponowanych przebiegów nowej linii kolejowej oznaczałby wyburzenie domów na Górkach i w Rokitkach oraz zatrzymanie planów rozwoju miasta w kierunku południowym.
Czwartek 7 listopada, godzina 17, świetlica na osiedlu Witosa, popularnie zwanym Górkami. Warto zapamiętać tę datę i lokalizację, ponieważ to właśnie tam odbędzie się spotkanie władz miasta i mieszkańców z przedstawicielami Centralnego Portu Komunikacyjnego. Powód? Kwestia planowanego przebiegu nowej linii kolejowej łączącej CPK z Trójmiastem. Jeden z trzech pomorskich wariantów zakłada przecięcie torami południowego obszaru Tczewa, gminy Tczew i gminy Subkowy. Alternatywą są dwa warianty po drugiej stronie Wisły, czyli na Żuławach. Która z trzech propozycji zostanie zrealizowana – tego w chwili obecnej jeszcze nie wiadomo.
Do wyburzeń musiałoby dojść nie tylko w Tczewie, ale także m.in. w Rokitkach i Szpęgawie. Proponowany wariant sprawiłby również, że ostatnie tereny rozwojowe miasta w postaci tak zwanych sadów bałdowskich zostałyby w dużej mierze zajęte przez rozgałęzione torowiska. Innymi słowy, planowane strefy przemysłowe i mieszkaniowe na dawnych sadach byłyby znacznie mniejsze, a kolejowa inwestycja skomplikowałaby również budowę planowanej południowej obwodnicy. Ponadto jeśli władze miasta będą chciały poszerzyć granice Tczewa o Rokitki lub Bałdowo i Czarlin, okazałoby się, że tam również napotkają na przeszkody terenowe w postaci nowych torów kolejowych.
Niezależnie od tego, jaki wariant zostanie ostatecznie wybrany, ten przebiegający przez Tczew czy Żuławy, pewne jest to, że pociągi osobowe kursujące tą linią z Trójmiasta do CPK ominęłyby dworzec w Tczewie. Oznaczałoby to, że część pociągów dalekobieżnych nie byłaby dostępna dla tczewian, w przeciwieństwie do sytuacji obecnej, gdzie na naszym dworcu zatrzymuje się każdy pociąg regionalny i dalekobieżny. Dopytaliśmy prezydenta, czy władze miasta zareagują w sposób oficjalny lub może już zareagowały.