Wracamy do tematu napisu przestrzennego z nazwą Tczewa i kwestii jego ewentualnego przeniesienia w inne miejsce. Swoje krytyczne uwagi przekazał nam właściciel działki sąsiadującej z napisem. Twierdzi, że miasto nie skonsultowało z nim obecnej lokalizacji, w efekcie czego reklamy zawieszone na jego płocie zostały zasłonięte.
Pod koniec ubiegłego roku na skwerze pomiędzy galerią handlową a sądem rejonowym pojawił się napis przestrzenny z nazwą Tczewa zgłoszony do budżetu obywatelskiego. Pierwotnie miał się znajdować na bulwarze nad Wisłą, jednak sprzeciw byłego pomorskiego konserwatora zabytków sprawił, że władze miasta zmieniły lokalizację ze Starego Miasta na Nowe. Problem w tym, że wybrano miejsce na uboczu skweru w sąsiedztwie płotu z reklamami, zamiast otwartej przestrzeni kilkanaście metrów obok.
Po pojawieniu się w mediach społecznościowych kilkudziesięciu krytycznych komentarzy w grudniu Urząd Miejski zapowiedział, że na wiosnę zostanie rozważona możliwość przeniesienia napisu w inne miejsce. Zanim to nastąpiło wokół napisu powstał chodnik, który jeszcze bardziej przypieczętował niefortunną lokalizację. Temat ostatnio powrócił w programie „Pytania do Prezydenta”.
Co prawda zimą lokalizacja napisu nie spodobała się wielu tczewianom, to okazuje się, że przyjezdnym napis się podoba. Podczas nagrywania sondy natrafiliśmy na mieszkańca, który jest właścicielem działki bezpośrednio graniczącej z napisem przestrzennym.