Wracamy do tematu niedzielnej bójki przed tczewskim dworcem. Sprawdziliśmy jak to możliwe, że dwa zgromadzenia przeciwnych sobie grup odbyły się w tym samym miejscu.
Grupa „Tczew bez nienawiści” zarejestrowała pikietę przeciwko dyskryminacji i faszyzmowi na placu między dworcem kolejowym w Tczewie a galerią handlową. W odpowiedzi na tę pikietę narodowcy z Młodzieży Wszechpolskiej zarejestrowali „Manifestację anty-antifa” dokładnie w tym samym czasie na chodniku przy ul. Pomorskiej 18 do Dworcowej 68, przy czym ten ostatni adres w rzeczywistości nie istnieje. Ponadto zgodnie z obowiązującym prawem pomiędzy manifestacjami musi zostać zachowana odległość minimum stu metrów. W przypadku wątpliwości o pierwszeństwie decyduje kolejność złożenia zawiadomień. Mimo to obie pikiety odbyły się dokładnie w tym samym miejscu. Okazuje się, że nikt nie weryfikuje adresów podanych w zgłoszeniach, ponieważ urzędnicy liczą na uczciwość organizatorów zgromadzeń. Gdy pojawiły się wątpliwości odnośnie lokalizacji obu zgromadzeń, Urząd Wojewódzki w Gdańsku powiadomił o tym tczewską policję.
Obu pikietom początkowo przyglądało się dwóch policjantów w mundurze i trzech nieumundurowanych. W momencie, gdy rozpoczęła się bójka, na placu pojawiło się trzech dodatkowych funkcjonariuszy w mundurze. Świadkowie twierdzą, że gdyby od początku zgromadzeniom towarzyszyła większa liczba policjantów, do bójki by nie doszło.