Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim uniewinniła Iwonę Ochocką, czyli tczewską liderkę Strajku Kobiet i dyrektorkę jednej ze szkół. Zastępczyni Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli zarzucała Ochockiej wyprowadzenie dzieci na ulicę, wykrzykiwanie wulgaryzmów i wzywanie do przemocy wobec zwierząt. Za donosem na dyrektorkę stoi m.in. poseł Kazimierz Smoliński.

Na początku tego roku Barbara Leśniewska, czyli Zastępczyni Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim wszczęła postępowanie wobec Iwony Ochockiej, tczewskiej liderki Strajku Kobiet.

W dniu odczytania orzeczenia Ochockiej towarzyszyła posłanka i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Beata Maciejewska, a także adwokaci. Komisja Dyscyplinarna uznała, że Leśniewska nie zdołała udowodnić winy tczewskiej dyrektorki. Ochocka wyjaśniła, że słowa manifestu „Kaczor do wora” nie nawoływały do znęcania się nad zwierzętami, a ona sama nigdy nie namawiała swoich uczniów do uczestnictwa w strajkach. Uczniowie z jej szkoły mają mniej niż 14 lat, a jedynie starsze dzieci mogą według regulaminu Facebooka korzystać z portalu, na którym pojawiały się informacje o strajkach. Ochocka twierdzi, że Barbara Leśniewska manipulowała dowodami.

Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli to organ pierwszej instancji, a to oznacza, że nie jest wykluczony ciąg dalszy sprawy. Iwona Ochocka jest przekonana, że cała sprawa to polityczna zemsta, jakiej miał dokonać poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński. Przypomnijmy, że jednym z punktów strajku kobiet w Tczewie był protest pod biurem Smolińskiego. Poseł do dziś nie odniósł się do tego zarzutu.

Zanim Iwona Ochocka została liderką strajku kobiet, była już lokalną działaczką Lewicy. Spytaliśmy, czy donos posła Smolińskiego, postępowanie dyscyplinarne i zwolnienie jej męża z państwowej spółki zmotywowały ją do większego zaangażowania się w politykę.