W piątek w całej Polsce ponownie strajkowali rolnicy. Tym razem protestujący wjechali maszynami rolniczymi w głąb Tczewa, co zdecydowanie odczuli kierowcy. Policja zapewniła bezpieczeństwo i pomagała usprawnić ruch na kluczowych dla miasta ulicach. Żadnych incydentów nie odnotowano.

W piątek kierowcy na terenie Tczewa musieli zmierzyć się z niecodziennymi korkami. Wszystko za sprawą strajku rolników, który przebiegał m.in. al. Solidarności, ul. Wojska Polskiego, Bałdowską i 30 Stycznia. W porównaniu do styczniowego strajku, który odbył się na węźle w Czarlinie, ten był o wiele większy. Mimo obaw kierowców, protestujący nie zablokowali żadnego ze skrzyżowań. Przez kilka godzin poruszali się, choć bardzo wolno. Strajk odczuli także pasażerowie miejskich autobusów, które zaliczyły bardzo duże opóźnienia.

Przypomnijmy, że zdaniem rolników ich interesom szkodzą Zielony Ład i biurokratyczne procedury narzucane przez Unię Europejską, a także nadmierny napływ towarów z Ukrainy. Tym razem nie udało nam się porozmawiać z rolnikami, ponieważ przez cały czas byli w ruchu w swoich pojazdach. Przy placu Jana Pawła II natrafiliśmy na dwóch myśliwych, którzy solidaryzowali się z protestującymi. W piątek kilkudziesięciu policjantów zapewniało bezpieczeństwo i pomagało usprawnić ruch na kluczowych ulicach.

To prawdopodobnie nie koniec protestów rolników. Nieoficjalnie mówi się o tym, że kolejny strajk mógłby odbyć się 20 lutego i miałby polegać na masowym przejeździe protestujących do Warszawy.