Wrócił pomysł wprowadzenia bezpłatnej komunikacji miejskiej dla dzieci i młodzieży uczącej się. Rozwiązanie to wprowadzają nieliczne samorządy. Zapytaliśmy prezydenta Tczewa i mieszkańców miasta czy to dobry pomysł.
Sprawa nie jest nowa, ale temat powrócił kiedy wprowadzenie bezpłatnej komunikacji w Gdańsku dla dzieci i młodzieży uczącej się w szkołach średnich zapowiedział prezydent tego miasta Paweł Adamowicz. Co ciekawe około pięć lat taki sam pomysł miał prezydent Tczewa Mirosław Pobłocki. Nie spotkał się wówczas ze zrozumieniem, a wzbudził protesty mieszkańców ościennych gmin, uważających za niesprawiedliwość, że młodzi tczewianie mieliby bilety bezpłatne, a mieszkańcy Rokitek czy Bałdowa musieliby płacić.
Temat powrócił, a pytani mieszkańcy Tczewa byli jednomyślni – pomysł im się spodobał. Odpowiedź wydaje się oczywista, jednak za słowami bezpłatne przejazdy kryje się koszt miliona trzystu tysięcy złotych rocznie. Koszt byłby wydatkiem z budżetu miasta. Nie wiadomo czy tczewianie byliby jednomyślni, jakby w zamian za bezpłatną komunikację dla dzieci relatywnie wzrosłaby cena za bilety normalne albo tabor autobusowy obsługujący nasze miasto musiałby być starszy, znaczy mniej kosztowny dla wykonawcy usługi. Więcej trudności sprawiło pytanie – dlaczego samorząd miałby wprowadzić bezpłatną komunikację, jak uzasadnić finansowanie.
Temat wyraźnie zainteresował radnych i kandydatów na samorządowców. Prezydent Pobłocki zwrócił uwagę na to, że niefortunne jest wprowadzanie takich zmian w komunikacji miejskiej, gdy samorządy są zrzeszone. Uważa, że wspólnie należy podejmować decyzje w ramach obszaru metropolitalnego.