Wiceminister kultury Jarosław Sellin zarzucił tczewskiemu staroście brak wkładu własnego na odbudowę Mostu Tczewskiego. Mirosław Augustyn odpowiada, że to właśnie Ministerstwo Kultury miało ten wkład własny zapewnić. Sprawdzamy, jakie inne nieprawdziwe informacje wiceminister, a także pomorski konserwator zabytków przekazali podczas konferencji prasowej.
W środę Jarosław Sellin, czyli wiceminister kultury, Generalny Konserwator Zabytków, pomorski poseł i kandydat na posła na kolejną kadencję, rozpoczął kampanię wyborczą na temat Tczewa, ale nie w Tczewie, a w Gdańsku. W towarzystwie pomorskiego konserwatora zabytków Igora Strzoka Sellin starał się przekonać niezorientowanych, trójmiejskich dziennikarzy do tego, że on i Strzok robią wszystko co mogą, aby wskrzesić odbudowę Mostu Tczewskiego.
Na spotkanie nie zaproszono ani starosty tczewskiego ani posła PiS Kazimierza Smolińskiego, który od lat zajmuje się odbudową tego zabytku. Prawdopodobnie to efekt kampanii wyborczej i tego, że Jarosław Sellin z pomorskiej jedynki spadł na pozycję trzecią, a Smoliński awansował z miejsca szóstego na dwójkę, czyli powyżej Sellina. Wiceminister kultury pochwalił się tym, że w przyczółku powstanie filia Muzeum II Wojny Światowej. Nie poinformował, że to efekt tczewskiej akcji społecznej, której Sellin był w 2019 roku przeciwny. Na łamach Onetu powiedział wówczas: „Jeżeli społecznicy chcą zrobić wystawę historyczną w przyczółku mostu, proszę bardzo. Ale nie uważam, że Most Tczewski ma stać się filią Muzeum II Wojny Światowej”.
Podczas spotkania Sellin i Strzok zapewniali, że problemy proceduralne wynikają wyłącznie z błędów popełnianych przez tczewskie starostwo. Starając się zrzucić winę na kogoś innego, sami popełnili wiele błędów. Przykładowo kilkukrotnie mówili o mostach wymagających remontu w liczbie mnogiej, podczas gdy w Tczewie tylko most drogowy czeka na odbudowę. Podawali kwotę 60 mln zł z Polskiego Ładu, podczas gdy prawidłowa kwota to 65 mln. Sugerowali, że kilka lat temu podczas demontażu przęsła ESTB popełniono przestępstwo zniszczenia zabytku, podczas gdy zgody na demontaż wydała poprzednia konserwator zabytków, a prokuratura nie dopatrzyła się w tym działaniu przestępstwa. Wyrażali zdziwienie, że w 2016 roku powiat poprosił o wpisanie do rejestru zabytków przęseł ESTB tylko po to, by pozyskać więcej środków rządowych, podczas gdy to sam rząd, konkretnie ówczesny wiceminister infrastruktury, zaproponował takie rozwiązanie, a wykonał je poprzedni starosta z PiS-u.
Nie wyjaśnili, jak to możliwe, że konserwator dopiero niedawno zorientował się, że zaprojektowane nowe przęsła są szersze niż oryginały, skoro ich projekt powstał w 2017 roku. Chwalili się tym, że urzędnik Strzoka kilka miesięcy temu odkrył w Szwajcarii XIX-wieczne dokumenty na temat mostu, podczas gdy tego odkrycia dokonała członkini Dawnego Tczewa już 3 lata temu. Mówili, że marszałek województwa pomorskiego nie chce przejąć mostu, ale nie dodali, że nie chce tego zrobić także polski rząd mimo apelu mieszkańców. I wreszcie drwili ze starosty, że nie był w stanie zgromadzić małego wkładu własnego, podczas gdy w kwietniu w ich obecności na spotkaniu w Warszawie ustalono, że to Muzeum II Wojny Światowej poprzez Ministerstwo Kultury przekaże środki na wkład własny, ponieważ powiatu tczewskiego na tę inwestycję nie stać.
Podczas konferencji Igor Strzok poinformował, że firma projektowa BAK zobowiązała się do końca września dostarczyć potrzebną, brakującą dokumentację. Czy przed wyborami uda się zakończyć sytuację patową z mostem? Do zapowiedzi Sellina i Strzoka warto podejść ostrożnie. Zaledwie w kwietniu wiceminister publicznie zapowiadał koniec wszelkich problemów proceduralnych z Mostem Tczewskim. Okazało się to nieprawdą.