W niemieckim mieście partnerskim Witten uroczyście odsłonięto tabliczkę z polskim napisem „ulica Tczewska”. Została ona zawieszona pod niemieckim odpowiednikiem z nazwą Dirschauer Straße. To efekt kontrowersji, która pojawiła się w Tczewie kilka lat temu.
Trzy lata temu jeden z mieszkańców Tczewa chciał, aby władze miasta zdjęły niemieckie tabliczki z nazwą Dirschauer Straße, które znajdują się na skwerze z fontanną przy ul. Żwirki. W tym miejscu zlokalizowano kolekcję tabliczek pochodzących z miejscowości, gdzie istnieją ulice Tczewskie. Mowa nie tylko o polskich miastach, ale i niemieckich. Mieszkaniec argumentował, że nazwa Dirschau kojarzy mu się z hitlerowskim okupantem. Władze Tczewa nie zdjęły tabliczek, ponieważ nie mają one nic wspólnego z II wojną światową i są dowodem na to, że Tczew dociera do świadomości mieszkańców wielu europejskich miejscowości.
Tematem zainteresował się dziennikarz z Witten, czyli z miasta partnerskiego Tczewa, znajdującego się w zachodnich Niemczech, gdzie już od 1967 roku istnieje ulica Tczewska, brzmiąca w języku niemieckim Dirschauer Straße. Mieszkańcy Witten wpadli na pomysł, by do zainstalowanej w ich mieście niemieckiej tabliczki dodać polskie tłumaczenie. Sprawę wyjaśnia lokalny dziennikarz z radia obywatelskiego Antenne Witten.
W uroczystym odsłonięciu tabliczki z napisem „ulica Tczewska” wzięła udział delegacja Rady Miejskiej w Tczewie. Radny Krzysztof Misiewicz informuje, że Niemcy nie mają nic przeciwko polskiej tabliczce.
Na specjalne zaproszenie Petera Liedtke do Witten pojechał również radny Łukasz Brządkowski, który podziękował Niemcom za pomoc udzieloną Ukraińcom.
Stowarzyszenie Przyjaźni Tczew-Witten już zapowiada, że chciałoby umieścić polskie tabliczki przy ulicach np. Danziger, Stettiner czy Marienburger Straße, czyli przy ul. Gdańskiej, Szczecińskiej i Malborskiej.