Deweloper z gminy Pelplin dwa lata czekał na pozwolenie na budowę. Wcześniej Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków Igor Strzok wydawał decyzje odmowne, zaprzeczając swoim własnym ustaleniom. Deweloper uważa, że Igor Strzok traktuje swój urząd jak prywatny folwark. Konserwator nie komentuje sprawy.
Kilka lat temu Krzysztof Cwajda postanowił wybudować w Pelplinie dwa bloki mieszkalne na terenie po dawnej cukrowni. Obszar ten jest wpisany do rejestru zabytków. Jesienią 2019 roku pomorski konserwator Igor Strzok zaakceptował projekt budowy zespołu dwóch budynków. Kilka miesięcy później przedsiębiorca otrzymał pozwolenie na budowę na pierwszy budynek. Problem pojawił się w przypadku drugiego. Mimo że konserwator wcześniej zaakceptował wstępny plan dla obu bloków, w przypadku drugiego wydał w tym roku decyzję odmowną.
Krzysztof Cwajda odwołał się od odmownej decyzji konserwatora do Ministerstwa Kultury. Wiceminister Magdalena Gawin uchyliła zaskarżoną decyzję w całości i przekazała do ponownego rozpatrzenia. W uzasadnieniu pojawiły się słowa o karygodnym postępowaniu pomorskiego konserwatora.
Deweloper jest szczęśliwy, że po długiej walce uzyskał pozwolenie na budowę. Krzysztof Cwajda uważa, że Igor Strzok traktuje swój urząd jak prywatny folwark. Deweloper stracił przez decyzje konserwatora ok. 600 tys. zł. Stracą na tym także jego klienci. W związku z tym przedsiębiorca zamierza walczyć z konserwatorem w sądzie.
Rzecznik pomorskiego konserwatora przekazał nam, że urząd nie będzie komentował sprawy. Podobnie było w przypadku naszych pytań odnośnie Mostu Tczewskiego, kiedy to decyzje Igora Strzoka zaprzeczały nie tylko decyzjom jego poprzedniczki, ale i jego własnym.