Pomorska posłanka Nowej Lewicy Beata Maciejewska została zawieszona w prawach członka partii. To skutek afery podsłuchowej, która zdaniem parlamentarzystki została zainicjowana przez jej konkurenta z tej samej partii. Władze Nowej Lewicy po odsłuchaniu nagrań zawiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez posłankę. Z kolei Maciejewska wytoczyła sprawę o zniesławienie autorowi podsłuchu.
Beata Maciejewska jest posłanką od 2019 roku. Wcześniej była prawą ręką Roberta Biedronia w Słupsku. Jesienią 2021 roku otworzyła w Tczewie przy ul. Kopernika filię swojego biura poselskiego. W sierpniu „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że Beata Maciejewska od maja jest zawieszona w prawach członka Nowej Lewicy. Ma to związek z przekazaniem władzom partii potajemnie zarejestrowanych nagrań, na których posłanka miała negatywnie, a nawet wulgarnie wypowiadać się na temat liderów partii, czyli Czarzastego i Biedronia. Nagrania miałyby być również dowodem na stosowanie przez nią mobbingu. Autorem podsłuchu jest były dyrektor jej biura poselskiego, Mariusz K. Wyborcza podaje, że mężczyzna miał 2 lata temu nagrać ponad 30 godzin rozmów posłanki, z czego władzom partii przekazał skomplikowane 28 minut. Gdy centrala Nowej Lewicy zapoznała się z ich treścią, zawiesiła Maciejewską oraz zgłosiła sprawę do prokuratury.
Kilkukrotnie, bezskutecznie próbowaliśmy skontaktować się z posłanką, w związku z tym możemy bazować jedynie na jej facebookowym oświadczeniu. Beata Maciejewska zapewnia, że nie dopuściła się mobbingu, co zamierza udowodnić w sądzie. Posłanka uważa, że padła ofiarą nieczystej rozgrywki politycznej ze strony jej partyjnego konkurenta z Pomorza, który według niej miał zlecić byłemu dyrektorowi biura wykonanie potajemnych nagrań. Nie podaje przy tym, kto miałby być tym konkurentem. Posłanka twierdzi, że szefowie Lewicy, których miała krytykować w nagranych, prywatnych rozmowach, stoją po stronie autora nielegalnych nagrań, a nie jej. Maciejewska złożyła prywatny akt oskarżenia wobec byłego pracownika, któremu zarzuca zniesławienie. Ten z kolei na łamach Polskiego Radia tłumaczy, że nie działał na niczyje zlecenie, tylko we własnym interesie, po tym jak miał się stać ofiarą mobbingu Maciejewskiej. Twierdzi, że na skutek działań posłanki od kilku lat leczy depresję. Parlamentarzystka w ogólnopolskich mediach pyta, dlaczego Mariusz K., czując się ofiarą mobbingu, zgłosił ten problem dopiero po 2 latach, krótko przed wyborami.
Po stronie zawieszonej posłanki stoi inna członkini Lewicy. Mowa o tczewskiej działaczce społecznej Iwonie Ochockiej. We wpisie na Facebooku wyraża swoje oburzenie związane z tym, co dzieje się wokół posłanki Beaty Maciejewskiej. Kibicuje jej i zapowiada pomoc w walce w sądzie z autorem nielegalnych nagrań.
Dodajmy, że 3 sierpnia Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz wszczęła dochodzenie w sprawie złośliwego naruszania praw pracownika w biurze poselskim Beaty Maciejewskiej przy wykonywaniu czynności z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. W związku z tym, że sprawy najprawdopodobniej nie uda się wyjaśnić do momentu ułożenia list wyborczych, należy spodziewać się wykluczenia Beaty Maciejewskiej z uczestnictwa w najbliższych wyborach parlamentarnych z ramienia Nowej Lewicy.