Fala kulminacyjna na Wiśle nie zagroziła mieszkańcom Tczewa. W najwyższym stanie rzeka miała w mieście 805 centymetrów, 15 zabrakło do stanu alarmowego.
Emocje jednak były. Tczewskie Centrum Sportu i Rekreacji walczyło o kontrolę nad ruchomym pomostem, a firma Banimex została zmuszona do przerwania prac przy przebudowie mostu tczewskiego.
Wielkie tłumy na bulwar nadwiślański w sobotnie popołudnie i wieczór przyciągnął nie tylko festyn samorządowo-komunalny. Mieszkańcy Tczewa i okolicy ciekawi byli też stanu Wisły. Rzeka szeroka i wyglądająca niebezpiecznie, szybki nurt i zalane łąki.
W piątek starosta wydał zarządzenie o ogłoszenie pogotowia przeciwpowodziowego, po tym jak poziom wody w Wiśle w powiecie tczewskim przekroczył stan ostrzegawczy czyli 700 cm. Komunikaty hydrologiczne przewidywały nadejście fali kulminacyjnej w niedzielę wczesnym rankiem i przewidywano, że najwyższy stan wyniesie 802 cm. Komunikat potwierdził się. W niedziele o 6 rano stan wynosił 805 centymetrów, a więc 15 mniej od stanu alarmowego określonego na poziomie 820. Po kilku godzinach woda zaczęła opadać To oznaczało, że nie było zagrożenia, żeby Wisła wdarła się do miasta. Był jednak inny poważny problem. Ruchomy pomost przy przystani służący jednostkom pływającym mógł wypłynąć z prowadnic, a rzeka mogła porwać betonową-stalową kilkudziesięcio-tonową konstrukcję. zarządca przystani – Tczewskie Centrum Sportu i Rekreacji – walczył, żeby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli.
Wysoki stan Wisły skomplikował prace przy przebudowie zabytkowego mostu tczewskiego na Wiśle. Woda zalała teren , na którym budowane sa nowe przyczółki mostu.